Unia Skowierzyn - Koniczynka Ocice 4:0 (3:0)
Relacja z tego meczu oraz zaległa ze spotkania z Łęgiem Stany wewnątrz newsa.
Unia Skowierzyn - Koniczynka Ocice 4:0 (3:0)
Skład: Nowak – Bila, Zych, Fąfara - Dziadura(75’Lubera), Ordon Ł.- Kołodziej A., Stadnicki, Perła – Wójcik M., Bogacz(46’Karczewski)
Kartki:
57 min – Dziadura
59 min – Bila
64 min – Ordon Ł.
Po nieudanym początku rundy rewanżowej i porażce z Łęgiem Stany, Koniczynka Ocice jechała na mecz wyjazdowy do Skowierzyna. Miejscowa Unia, nigdy nie „leżała” zespołowi z Ocic, ale nadzieje na korzystny wynik były spore. Martwić mogły jedynie problemy kadrowe i znikoma liczba rezerwowych, które ograniczały pole manewru trenerowi Łukawskiemu. Mimo wszystko Koniczynka nie była na straconej pozycji. Rzeczywiście, kiedy sędzia dał znak do rozpoczęcia spotkania, to przez pierwszy kwadrans gry, zawodnicy Unii byli tylko tłem dla zespołu z Ocic. Mądra, poukładana gra, co więcej, przyjemna również do oglądania nie zapowiadała hekatomby, jaka spadła na Koniczynkę w tym meczu. Uzyskana od pierwszej minuty przewaga gości została zniweczona jednym błędem w kryciu w 15 minucie spotkania, kiedy gospodarze przeprowadzili akcję prawą strona boiska i otworzyli wynik tego spotkania. Po kolejnych 10 minutach było już 2-0. Tym razem bezsensowna strata w środku boiska doprowadziła, do szybkiego wyjścia z kontra gospodarzy, która z zimna krwią wykorzystali. Dwa głupie błędy i dwie bramki, których stracić w żaden sposób Koniczynka nie powinna. Po wznowieniu gry, zawodnicy z Ocic mogli szybko odpowiedzieć gospodarzom. Świetnie akcje całego zespołu rozpoczął Łukasz Dziadura, który zagrał piłkę na prawe skrzydło do Kamila Perły, po czym szybko włączył się do ofensywy, jednak zmarnował idealne dośrodkowanie nie trafiając strzałem głową do bramki. Szkoda, bo szybka odpowiedź bramką kontaktową, mogła jeszcze odmienić losy spotkania. Do przerwy było już 3-0 dla Unii, kiedy chyba po błędzie liniowego, który nie dostrzegł pozycji spalonej zawodnika gospodarzy i uznał zdobyta strzałem z woleja bramkę. Chaos i nerwówka, które towarzyszyły poczynaniom gości doprowadziły do serii kar indywidualnych dla zawodników z Ocic. Dopełnieniem tego fatalnego występu był rzut karny dla gospodarzy w 65 minucie, po faulu Łukasza Ordona, który odepchnął przeciwnika w walce o górną piłkę. Niestety, runda rewanżowa zaczyna się dla naszego zespołu podobnie jak poprzednia. Mecz z Unią Skowierzyn potwierdził jeszcze raz bolesną prawdę o Koniczynce, a mianowicie, o braku potencjału w ofensywie, który spowodowany jest kontuzjami, kartkami i innymi przyczynami. Mimo wszystko, do końca sezonu jeszcze bardzo dużo kolejek, więc należy wierzyć, że zza chmur wyjrzy w końcu słońce. GRAMY DALEJ!!!
Koniczynka Ocice - Łęg Stany 2:3 (2:2)
Skład: Nowak – Bila, Zych, Fąfara – Dziadura(Wójcik M.), Ordon Ł. – Drzewiński, Stadnicki, Krząstek(Perła) – Ordon M., Kołodziej A.(Bogacz)
Bramki:
13 min. 1-0 Ordon M.
42 min. 2-2 Ordon M.
Kartki:
60 min. Ordon M.
67 min. Ordon Ł.
71 min. Fąfara
85 min. Ordon Ł. – czerwona po drugiej żółtej
78 min, Ordon M.- czerwona po drugiej żółtej
Nie tak wyobrażali sobie inauguracji rundy wiosennej wszyscy ludzie związani z Koniczynką Ocice. Zespół prowadzony przez trenera Mariusza Łukawskiego doznał pechowej porażki z Łęgiem Stany, po bardzo przeciętnym meczu. Mimo, że od samego początku to gospodarze narzucili warunki gry przyjezdnym i udokumentowali to strzeloną przez Marcina Ordona bramką już w 13 minucie, po dobrej wymianie podań na prawej flance pomiędzy Aleksandrem Kołodziejem a Zbigniewem Krząstkiem i asyście tego drugiego, to nie potrafili utrzymać tego zasłużonego prowadzenia przez dłuższą chwilę. Na odpowiedź gości nie trzeba było długo czekać. Już w 3 minuty po objęciu prowadzenia zawodnicy Koniczynki wykazali się sporą nieodpowiedzialnością prokurując tuż przed linia 16 metra rzut wolny. Zawodnik gości podszedł pewnie do piłki i korygując nieco uderzenie z przed kilkudziesięciu sekund wcześniej, kiedy to futbolówka otarła poprzeczke bramki Nowaka, tym razem znalazł sposób by piłka znalazła drogę do bramki i w Ocicach zrobiło się 1-1. Nerwowość w poczynaniach gospodarzy zemściła się w przeciągu kilku minut. Goście, po zdobyciu wyrównującej bramki „poszli za ciosem” i w 21 minucie po fatalnym błędzie bramkarza, który zmylił obrońców Koniczynki, wyszli na prowadzenie. Podopieczni trenera Łukawskiego nie poddawali się jednak, cały czas dążąc do odwrócenia tego niekorzystnego wyniku. Udało się to jeszcze przed gwizdkiem kończącym pierwsza połowę. W 42 minucie po świetnym dośrodkowaniu Mateusza Bili z lewej strony boiska, Marcin Ordon po raz drugi tego dnia pokonał bramkarza gości, tym razem strzałem głową. Wszystkie znaki na niebie wskazywały, że w drugiej części spotkania, po uwagach jakich wysłuchali w szatni od trenera piłkarze Koniczynki, druga część spotkania będzie należała do nich. Niestety, tego dnia szczęście sprzyjało gościom, którzy wcale nie cofnęli się do rozpaczliwej obrony, ale próbowali kąsać gospodarzy długimi przerzutami piłki do napastników igrą z kontrataków. To właśnie jeden z takich kontrataków przyniósł efekt w 63 minucie spotkania, kiedy niepilnowany zawodnik gości wbiegł w pole karne Koniczynki z drugiej linii i dostawiając tylko nogę do podania z lewej flanki, umieścił piłkę w siatce obok bezradnego Łukasza Nowaka. Błąd w kryciu zemścił się okrutnie na zawodnikach Koniczynki. Od tego momentu, mocno poddenerwowani gospodarze bez efektu próbowali znaleźć sposób na wyrównanie. Coraz mocniej wkradające się zdenerwowanie w poczynania gospodarzy, zaowocowało spadkiem atrakcyjności widowiska, a sama gra stała się brutalna, czego efektem były kary indywidualne dla zawodników z Ocic, w tym dwa wykluczenia z boiska w samej końcówce dla braci Ordonów. Mimo, ze mecz rozgrywany był w Wielką Sobotę, to dla zespołu z Ocic był to chyba przyspieszony „Lany Poniedziałek”.